Tanie rejsy rodzinne, stażowe, szkoleniowe | baltic-anchor.pl

Pico de Teide to piękne majestatyczne miejsce.

Szczyt 3718 npm na wyspie Teneryfa, który tym razem nas pokonał. Opis wyprawa z pokładu jachtu.

W tym roku zima, oblodzenie i świeży śnieg nie pozwoliły nam na wejście na szczyt. Jednak nie poddaliśmy się łatwo, a godziny podejścia były piękne i warte próby zdobycia szczytu!

Co roku po jesiennej wyprawie przed Morze Śródziemne zimą odpoczywam, pływam i szkolę kilka miesięcy na Wyspach Kanaryjskich.

Tym razem pewny siebie, podobnie jak w poprzednich latach przygotowałem czas  na atak na szczyt Pico de Teide. Atak rozpoczęliśmy z dobrym przyjacielem o godzinie 4 w nocy jeszcze w lutym.

Tu bardzo dziękuje Kubie za przygotowanie trasy  i pełną doskonałą kontrolę naszej wędrówki po zboczu Szczytu. Oraz za tą właśnie wspólną wędrówkę na szczyt.

Większość turystów odwiedzający szczyt Teide najczęściej korzystają z ułatwień wymyślonych przez Hiszpan. I zamiast wejść samodzielnie jadą samochodami oraz kolejką linową El Teide. Jest to opcja dla osób, które nie mogą tam wejść sami.  Warto pamiętać że na Teidę wchodzimy najczęściej z pozycji 0,0 npm. Czyli praktycznie z plaży.  Wejście dla wielu osób na wysokość ponad 3500 bez aklimatyzacji podczas urlopu to już i tak wysiłek czasem ponad miarę. Czasem warto się zastanowić czy to dobry pomysł. Utkwiły mi w pamięci słowa doskonałego Himalaisty Kuby Jakubczyka, dobrze wejść na szczyt ale świetnie z niego zejść !

Droga z kolejką jest doskonale wyposażona w pomocą medyczną. Średnia wieku osób odwiedzających Teneryfę jest spora i dla wielu wejście na ten szczyt jest nierozsądne przy wielu chorobach lub ograniczeniach medycznych.

Wracając do naszej wyprawy. Teksty taksujcie jako uzupełnienie subiektywnej relacji fotograficznej z pięknej przygody.

My tego dnia byliśmy zmuszeni do rozpoczęcia wędrówki o godzinie 4. Nasze rezerwacje w schronisku Altavista zostały odwołane. Nasze okienko czasowe zatem zostało ograniczone.

Wybierając drogę zachodnią musieliśmy pokonać dodatkowe kilometry podejścia pod szczyt. Nie mieliśmy wyjścia, wszystkie inne trasy zostały zamknięte. Miało to swoje dobre strony. Byliśmy jak okiem sięgnąć sami !

Pierwsze dwie godziny podejścia minęły nam na rozmowie. Doskonale nas prowadziła nas mapa elektroniczna “Maps.Me.” kontrolowana przez Kubę. Szlak był zupełnie niewidoczny pod śniegiem w wielu miejscach. Bardzo rzadko spotykaliśmy się ze śladami prowadzonego szlaku szczególnie w wyższych partiach.

Cóż, jak to bywa już po paru godzinach stwierdziłem że nonszalancja w przygotowaniu plecaka będzie mnie kosztować dużo wysiłku i pracy. Zabrałem wszystkie wyposażenie dotyczące bezpieczeństwa i zaopatrzenie w prowiant i apteczkę.

Czyli czego mi brakowało w wyposażeniu. Na jachcie został czekan i raki. Nie spodziewałem się że warunki na szczycie który odwiedzałem wielokrotnie tym razem będą tak wymagające. Temperatura sporo poniżej zera. Wiatr podnoszący świeży lekki śnieg i stoki na których na 4 kroki do góry spadaliśmy po 2 – 3 w dół.

Po kilku godzinach realny w dobrych warunkach plan świtu na szczycie okazał się nieosiągalny.

Powstał pomysł planu minimum. Świt na stoku. Odpoczynek i wejście do rozsądnego miejsca przy naszym wyposażeniu i powrót na jacht.

I ten plan już realizowaliśmy w 100%. Doskonale się bawiliśmy a widoki były nieprawdopodobnie piękne ! Nie da się tego ująć aparatem. Zapraszam tam z Nami w następne ferie !

jak widać na zdjęciu obok pierwszy raz od wielu wypraw w naszym ekwipunku znaleźliśmy miejsce na flagę i zamiast spocząć na szczycie pięknie wyglądała z ekwipunkiem na tymczasowej bazie pod szczytem.

Cóż mamy nauczkę.

W górach jak na morzu. Należy zawsze przygotować wszystko na warunki najtrudniejsze i cieszyć się że ekwipunek.

To truizm i oczywistość. Jak widać nic bardziej złudnego. Znam szczyt Teida z wielu wejść wcześniejszych i opisuję to podejście nieudane ponieważ zapadnie mi w pamięci.

Tego dnia to żę nie udało nam się dojść na szczyt nauczyło mnie o wiele więcej niż wiele innych szczytów zdobytych.

Cała droga była piękna i wyjątkowa. Od tygodni pływając u wyżeracza Afryki miałem tylko słońce piasek i wysokie temperatury.

Na szczycie Teide nareszcie śnieg i surowy klimat wysokości ponad 2 tys m. sprawiły mi radość i uśmiech na wiele następnych dni !

Podsumowując.

Wszystkie interesujące dane dotyczące lokalizacji wejścia i namiarów na bilety i wejściówki znajdziecie pod poniższym linkiem.

Wyspy-szczesliwe.pl

Blog to miejsce na osobiste spostrzeżenia zatem nie ma sensu przepisywać dane portalu rzetelnie prowadzonego.

Wejście na Pico de Teide jest dobrze przygotowane i jeśli nie macie doświadczenia w wysokich górach to respektujcie ograniczenia dla turystów.

Natomiast przebywanie na teneryfie i nie wejście na ten piękny szczyt to niedorzeczność. To jedno z najpiękniejszych miejsc Teneryfy.

Zimowe wejście wymaga sprzętu, który bardzo mało dostępny na Teneryfie. Jednak można tam wejść i licznymi prostymi szlakami turystycznymi. Są łatwo dostępne i tylko znaczne opady śniegu lub silny wiatr najczęściej na nie więcej niż kilka dni uniemożliwiają wejście.

Kilka dni później znów cieszyłam się następnymi wulkanicznymi skałami na wyspie La Palma.

Pamiętajcie żyjcie tak żeby każdy dzień był wart opowieści.

Nie czytajcie o nich, nie marzcie o nich ! Przeżywajcie je !

Wystarczy wyjść za próg w stronę w którą prowadzą Wasze marzenia !

Zapraszam do realizacji marzeń z naszymi Wyprawami

baltic-anchor.pl