Tanie rejsy rodzinne, stażowe, szkoleniowe | baltic-anchor.pl

Następną piękną przygodę z pokładu jachtu zakończyliśmy powodzeniem.

Zdobyliśmy najwyższy szczyt Atlasu Wysokiego i Afryki Północnej Jebel Toubkal 4167 npm.

Po 19 godzinach z pierwszej bazy w miejscowości Imlil wróciliśmy po zdobyciu szczytu.  Aklimatyzacja 6 h w schronisku Amzud Tamsoud na wys 2250 npm.

Całość wyprawy z pokładu jachtu z Mariny Agadir zajęła nam ok 32 godziny.

Rozpoczęliśmy zdobycie szczytu, po uzupełnieniu sprzętu w Marrakeszu, o godzinie 23 z miejscowości Imil.

Około godziny 3 dotarliśmy do schroniska gdzie testowaliśmy Campingaz z Marakeszu. Dzięki własnej kuchence nawet o 3 w nocy mieliśmy znów gorący posiłek, po którym spaliśmy jakieś 5-6 godzin.   Samo schronisko jest spartańskie jednak atmosfera i motywacja pozwala je widzieć po prostu jako fajny przystanek w następnej przygodzie.

Droga na szczyt nie jest trudna jednak nie jest to trasa dla ludzi w trampkach i sandałkach. To kwestia szacunku dla gór. A to też nie tatry gdzie zawsze ktoś nas zniesie 🙂

Wystarczy podstawowe przygotowanie kondycyjne i sprzęt który też za niewielkie kwoty można wynająć w miejscowości Imlil.

Całość drogi przeliśmy w oczekiwanym oknie pogodowym. Nawet duże tempo zdobycia szczytu od podstawy w naszym wypadku na wysokości 0 npm wybraliśmy z uwagi na zbliżający się niż. Niestety zamiast w górach z nim zmierzyliśmy się na oceanie. Po 24 godzinach weszliśmy 24 marca do portu Safi. Z kąt teraz pisze relację z wejścia na Toubkal 🙂

W górach po kilku godzinach z sąsiedniej grani zobaczyliśmy na horyzoncie szczyt. Cudowny widok dachy tej części świata.

Drogę na szczyt pokonywaliśmy w trójkę. Maciek, Ja i Husain. Nic bardziej błędnego niż pogląd że na miejscu nie ma Marokańczyków. Spotkaliśmy na szlaku i szczycie kilkanaście osób. Tylko kilkoro to byli doskonale przygotowanie Europejczycy. Większość to byli Marokańczycy i Afrykanie, z wyjątkami bardzo słabo przygotowani.  Hasan i kilkoro miejscowych osób miał doskonałą kondycję i zawstydzał tym nawet mnie!

Choć muszę przyznać że szczyt był wymagający, energia, cudowne uczucia jakie rodzą wysokie góry i wielomiesięczny brak śniegu sprawiły że czułem że mógłbym wbiec na szczyt 🙂  życie na morzu ma swoje zalety i wady. Ale kto powiedział że nie można żyć na morzu i zdobywać dachów otaczającego nas świata. Przygoda jest tam gdzie ją znajdziemy. Wystarczy zrobić jeden krok w jej kierunku !

Sam szczyt dał mi się poznać z  wieloma Marokańczykami od godziny cieszącymi się jego widokami. Zastałem ich na szczycie. Cóż jako nieliczni rozpoczęliśmy zdobycie szczyty dopiero o 9 rano. Większość jednak decyduje się na dwu trzy dniowe etapy zdobyci szczytu. My po nocy zdecydowaliśmy się na minimalną dawkę snu i aklimatyzacji w schronisku. Z uwagi na złą pogodę w górach i nadchodzący sztorm na oceanie !  Decyzja okazała się słuszna. Zdobyliśmy szczyt i skutecznie na oceanie uciekliśmy przed sztormem !

Po kilkunastu minutach zostaliśmy na szczycie sami.

To był czas na odnalezienie własnej energii, poznania własnych myśli i marzeń. Przeraża mnie że ludzie kierują się lękami niszcząc swoje życia i często też ukochanych ! Wiedzą o tym i nic z tym nie robią. Cóż szukajmy dzieci w sobie ! Szukajmy marzeń i ludzi bez lęków, bo zniszczą w nas marzenia !

Ten dzień to był też czas poznania prawdziwych przyjaciół. Jak na morzu dzieląc życie i jego zagrożenia poznajemy ludzi bez masek. Prawdziwych przyjaciół i prawdziwych podróżników ! Bohaterów naszych czasów ! Tam a szczycie poznałem dwóch takich ludzi !

I udało nam się być 3 metry wyżej niż najwyższy szczyt Afryki Północnej ! 🙂

Zgodnie z przygotowaną prognozą powrót do schroniska już kończyliśmy w chmurach i niżu. Tu też zakończy się nasza relacja fotograficzna. Temperatura w 30 minut spadła o kilkadziesiąt stopni. Ani nas sprzęt fotograficzny ani nasze zmęczenie i dalsze kilkanaście

godzin do zejścia do bazy Imlil nie pozwalały nam na kontynuowanie robienia zdjęć.

Kilkanaście godzin po powrocie wypłynęliśmy na ocean. Koniec etapu do Safi umiliła nam nie jedna burza. Dzisiaj suszymy się i wspominamy przygodę w górach płynąć po pięknym oceanie ! Za kilka godzin wypływamy do Casablanki i Rabatu. Życie jest piękne !

Pamiętajcie ryzyko przejścia granic naszych lęków i wyobraźni daje nam smak przygody i poznania. To odnalezienie iskry boga w otaczających nas ludziach i świecie.

To proste, te iskry są wszędzie. na morzach oceanach w górach.

Są też w biurach i na ulicach, one zawsze rozświetlają nasze serca. Z daleka widać ludzi których prowadzą ! To ludzie z pasją. Świat jest piękny w ludziach i miejscach !

Siat jest piękny też w Afryce, nie dajcie sobie wmówić że jest niebezpieczny. Niebezpieczni są ludzi którzy to Wam wmawiają !

Słuchajcie jedynie słów płynących z serc nie lęków !

Do zobaczenia na następnej przygodzie. Za chwile wybieramy cumy i płyniemy dalej !

Dziękuje mojej żonie za wsparcie !

Ukochanej córeczce że jest !

Przyjaciołom i Maćkowi za wsparcie w organizacji i hart ducha !