04 grudnia 2014 – dwa dni wzdłuż Afryki – do 9 bft w drodze do Mahammedia !
Wpisy z poprzednich dni uzupełnię niebawem 🙂
Jesteśmy zmęczeni i szczęśliwi.
Dwa ciężkie dni na oceanie.
Jakieś 7 burz i tylko niektóre udało się ominąć 🙂
W najciekawszej sternik widział jacht tylko do want 🙂
Ale najważniejsze że teraz jak zawsze szczęśliwi wspominamy przygody przy piwie przywiezionym na specjalne okazje z Europy 🙂
Już na kilka godzin przed portem Mohammedia z naszym zasłużonym Pierwszym 🙂
Szkoda że o zamknięciu portu Rabat dowiedzieliśmy się z Kapitanatu i rejs w sztorm przedłużył się o następnych 7 godzin. Szkoda że nie ma takich w poprzedzających portach.
I następnych 7 godzin z Oceanem 🙂 wcześniej zmartwieni, teraz jak to żeglarze stwierdzamy że wyszło super.
I oczywiście ocean jak zwykle nagradzał nas swym pięknem za odwagę ! 🙂
To był świetny czas ze świetną załogą !!
Poranek przywitaliśmy z pięknym słońcem.
Wieczorem przez 2 godziny negocjowaliśmy z obsługą i w końcu mieliśmy miejsce w ciepłym bezpiecznym porcie.
Dobrze nie poddać się jurysdykcji obsługi szczególnie, że jak jako żeglarze zazwyczaj mamy rację co do miejsc bezpiecznych dla naszej załogi i jachtu !
I skromny port Mohammedia.
Ale gorący prysznic !!
Znowu odwiedziny policji i kapitanatu.
Pewnie wiecie że każdy port Maroka zakłada że wypływamy z ich kraju i w każdym robimy pełną odprawę 🙂
Oczywiście bałagan na kei ale jest prąd i woda ! 🙂
I już przed wyjściem do miasta po śniadanie i samochód. Już umyci, najedzeni, wyspani i szczęśliwi.
Oczywiście już rozmawiamy gdzie płyniemy dalej.
Zawsze jak wracamy do portu wszystko staje się proste i przejrzyste.
Jesteśmy szczęśliwi, jacht nie ucierpiał i sztorm zapamiętujemy jako świetne doświadczenie.
Jest ciepło, jest woda i wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
Czy to nie jest wyjątkowe, szczęście jest w zasięgu naszej ręki, naszych czynów a nie tego co możemy kupić !!