Maroko – port i miasto Sidi Ifni – powódź!
W porcie Sidi Ifni jesteśmy sami. Jedyny jacht jaki dopłynął tak daleko na południe Maroka od wielu tygodni. Port i miasto Sidi Ifni to daleko na południe od uczęszczanych tras żeglugowych Europejskich żeglarzy.
Trudno jednak nie zgodzić się ze zdaniem polskich żeglarzy że to w takich miejscach poznajemy prawdziwą Afrykę. To tam gdzie kończą się tłumy zaczyna się przygoda 🙂
Pierwsze chwile to śniadanie i kontrola jachtu. Niezbędne naprawy i Clar po kilku dniach na oceanie 🙂 jacht mamy zacumowany jako trzeci od kei. To najbezpieczniejsze miejsce w lewym basenie portowym. Jak widzimy wymagało sporo dobrej woli od Kapitana Portu żeby statek kontroli bezpieczeństwa oddać do przycumowania. My ze swojej strony w rewanżu zaufania możemy zawsze pozostawiać zespół na pokładzie gotowy do oddania cum przy konieczności użycia tej jednostki.
To jedna z sytuacji i miejsce gdzie zaufanie buduje się już w pierwszym momencie. Kapitan Portu podjął tą decyzje w nocy ufając że żeglarze w tej części świata to już dobrzy żeglarze godni zaufania.
I też tego zaufania nie zawiedliśmy.
Po kontroli i zabezpieczeniu jachtu mieliśmy czas na zwiedzanie tej części Maroka 🙂 To część pływania po dalekich egzotycznych trasach. Sami poznajemy miejsca i ludzi. Nie możemy przeczytać przewodników, poszukać opisów. Nie ma ich, możemy je dopiero stworzyć 🙂
I dalej udaliśmy się do miasta. Potrzebujemy nowych zapasów, samochodu do zwiedzenia tej części Afryki i trochę przygody. A mamy ze sobą entuzjazm, czyli to co nam w zupełności wystarcza do zrealizowania planów ! Pierwsze chwile i pierwsza marokańska miętowa herbata. Fajnie było oglądać zaskoczenie obsługi widokiem Europejczyka 🙂
Na pewno fajnie było oglądać nasze miny jak poznany poznany w porcie operator Statku Bezpieczeństwa Mustafa, zaprowadził nas do jedynej wypożyczalni samochodów w mieście 🙂
Cóż, jedna wypożyczalnia to więcej niż nic i w ten sposób wypożyczyliśmy samochód niczym nie różniący się od wszystkich jeżdżących tam po drogach. Brak klimatyzacji i drzwi otwierane tylko od zewnątrz to klimat za który gdzie indziej trzeba słono płacić. Ta tam mieliśmy naturalny klimat, jak się nie było cieszyć. Cóż było naprawdę dobrze, samochód okazał się sprawny i tani 🙂
Druga strona miasta to już raczej nostalgia i trochę zadumy. Dwa tygodnie temu w mieście Sidi Ifni była znaczna powódź. Potoki błotnych rzek zabrały ze sobą domy, miejscowy park zoo, szkolę, boisko, place zabaw i ludzi ! To co widzimy na zdjęciu to dno rzeki które jeszcze kilka tygodni temu było uregulowane i zamieszkałe dookoła.
Przyjechaliśmy drogim i bezpiecznym jachtem zwiedzając i poznając Afrykę. W Polsce też są powodzie i ludzie cierpią. I tak jak w Polsce czułem że jest mi bardzo żal utraconych marzeń i mam wiele wiary że dadzą sobie z tym radę !
Ludzie jeszcze bez nowych mieszkań, ale po rozmowie z miejscowymi dowiedziałem się że ich mieszkania są już przygotowywane. Nikt tego się nie spodziewał, i też nikt w Maroku nie pozostanie głodny i bez dachu nad głową. Oni o siebie dbają, solidaryzują się w nieszczęściu ! W końcu mają tylko siebie.
Jak dobrze jest zobaczyć że jednak ludzie na ulicach już są uśmiechnięci, miejsca wracają do życia !
Ludzie się nie poddają, to jest siła
która wynika z ludzi !
która wynika z ludzi !
Tylko od nas zależy czy doświadczenia na jakie nie mamy wpływu dadzą nam siłę, wiedzę, wiarę i nowe marzenia na jakie mamy wpływ !
Nie pozwolę sobie na utratę marzeń, dają mi siłę !!!