Wtorek 11 listopada
Dzisiejszy poranek niebo nad Cartageną przywitało łzami i krzykiem. Od rana niebo zasnute chmurami usiłowało zabrać nam energię rozpoczęcia nowego dnia. Kawa, morze nawet trzy kawy pozwoliły nam na oczyszczenie myśli z nocnych marzeń i spojrzenie na dzień jako piękny początek nowego czasu.
Ostanie dni były tak pełne doświadczeń, tak że 11 listopada Świat rejsu na chwilę się zatrzymał.
Zatrzymał się podczas sztormu na Morzy Śródziemnym na wysokości Cartageny.
Normalny dzień dla innych dla mnie był wyjątkowy, choć nostalgiczny.
Załoga naszego jachtu S/Y Krill podczas jednego z etapów drogi z Chorwacji na Wyspy Kanaryjskie budziła się właśnie rozglądając za śniadaniem i czekając na plan dnia.
Szybki Check prognoz pogody i plan dnia miałem gotowy. Jacht i załoga zostaje w porcie i świętujemy. Urodziny załogantki i łzy Cartageny !
Byliśmy wszyscy zaskoczeni gwałtownością wiatru zapowiadanego na 20-30 węzłów.
Pięknie wiatr grał na wantach a jacht pracował w porcie jak na falach na morzu 🙂
Ponieważ dzień wcześniej wypożyczyliśmy samochód do całkiem pięknego dnia, dołożyłem przygodę z oddawaniem samochodu w Hiszpanii. Pani z recepcji spóźniła się do pracy 1,5 h i ze stoickim spokojem powiedziała przepraszam. Ach czy ci Hiszpanie nie są nieprawdopodobni 🙂
Naprawdę cały dzień był udany. Wieczorem urodziny, w dzień bardzo dużo wszyscy pracowaliśmy, przygotowaliśmy jacht do następnych etapów i zwiedzaliśmy miasto.
Emocje czasem brały górę i przy zatroskanej rzeźbie na promenadzie w porcie naprawdę było mi Smutno !
Cóż każdy port to tylko chwila podczas miesięcy rejsu i pracy na morzu. Można sobie pozwolić na chwilę tęsknienia za lądem najbliższymi, na chwilę refleksji.
Wieczór trwał tylko do 23:00. Zaplanowaliśmy pobudkę i wypłynięcia w południe dnia następnego, a było jeszcze sporo pracy i formalności.
To był piękny dzień, nostalgię zamieniłem na pracę !